top of page
Zdjęcie autoraEwa Joanna Sankowska

Jak nie nabić się znowu w butelkę..


Dajemy się nabijać w butelkę. Żeby było śmieszniej - przez samych siebie.


To niezwykłe, jak wielu ludzi rok rocznie obiecuje sobie świetlaną przyszłość. Jak wielu - składa sobie obietnice. Jak wielu wizualizuje to, czego chce dokonać.


Idziemy nawet krok dalej. Kupujemy planery, kalendarze i zapisujemy na pierwszych stronach swoje postanowienia. Idziemy kolejny krok dalej. Kupujemy karnety na zajęcia sportowe, strój. Kupujemy kurs języka obcego, podręcznik. Zakładamy konto oszczędnościowe lub Kupujemy skarbonkę. Kupujemy sokowirówkę, by zacząć pić soki. Zapiszemy się na kurs, warsztaty. Przeczytamy książkę rozwojową.


Idziemy kolejny krój dalej. Ruszamy 3 stycznia. Może od pierwszego weekendu styczniowego. Idziemy na pierwsze zajęcia. Przerabiamy pierwszą lekcję. Odkładamy 100zł. Pogłębiamy wiedzę o sobie. Czujemy, że coś zaczyna się dziać.


Oto nowa ja. Lepsza ja. Najlepsza wersja mnie.


A ta gorsza, stara leży porzucona. I dyszy żądzą zemsty. Badania wskazują, że w najlepszym razie dyszy półtora miesiąca, do połowy lutego. I wreszcie udaje się jej pokonać tę nową, świeżą, która wpadła jak na haju i zrobiła zadymę. A przecież nikt jej nie prosił. Intruzka.


No, ale już po kłopocie. Znowu można zjeść napoleonkę. Poleżeć brzuchem do góry. Czas zaoszczędzony na nieodbytej lekcji przeznaczyć na scrollowanie telefonu. A kolejną stówkę wydać na cokolwiek. No i mieć świadomość, że się wie, iż codzienna medytacja niesie sporo dobrostanu.


Może sumienie się odezwie w kwietniu, gdy kurtkę puchową trzeba będzie zamienić na płaszczyk wiosenny, który z niewiadomych powodów się nie dopina... Może w lipcu, gdy wyjedziemy za granicę z kulejącym jak dotąd angielskim... Może, gdy wyniki badań lekarskich powiedzą nam w prostych, żołnierskich słowach, co myślą o naszej diecie. A może wtedy, gdy znowu trafi nas szlag i wywrzeszczymy swoją frustrację.


I znowu sobie coś obiecamy. Ale nie teraz. Od poniedziałku, a może lepiej od przyszłego miesiąca. Może po urlopie. Może na emeryturze.


A czas upłynie znowu. I znowu sobie obiecamy. I znowu coś nie wyjdzie. I tak rok za rokiem.


Zadziwiające jest to, że sami siebie nabijamy w butelkę. Oszukujemy. Łudzimy. Dajemy zwieść...


Że nie dotrzymujemy słowa danemu sobie... Komuś, kto jest przy nas od zawsze. Kto będzie zawsze. Od kogo zależy nasze życie. Sobie.


Może więc pora zacząć się szanować?


Może więc pora obiecać sobie, że będzie się o siebie dbało. O swoje ciało. O swój umysł. O swoje emocje. O swoją psychikę.


Może więc pora usiąść z notesem i piórem w dłoni i napisać do siebie list? List do kogoś, kogo się kocha, dla kogo chce się najlepiej.


Może więc pora uświadomić sobie, że albo wreszcie zrobimy to, co chcemy osiągnąć, albo znowu będziemy się babrać w swoich żalach, niezadowoleniu, pretensjach, rozczarowaniu, rozgoryczeniu i frustracji?


Może więc warto powiedzieć sobie twardo: robię to bez żadnych alternatyw. Bez ustępstw. Bez negocjacji. Bez odpuszczania.


Dla siebie. Nie dla cioci Krysi. Nie dla mamy, babci, sąsiadki zza płotu. Dla siebie.


Będzie łatwo? Nie. Przyjdą chwile lenistwa. Pojawią się szepty mówiące o trudzie. Pojawią się głosy z gotowym usprawiedliwieniem. Pojawią się pokusy.


Ale... Znowu... To, co zostało postanowione, jest obietnicą przyszłości, o jakiej marzysz...


Pomyśl, jak to będzie. Jak będziesz się czuć, gdy to osiągniesz. Jak będziesz wyglądać. Co będziesz robić.

I pomyśl, jak będziesz się czuć, gdy znowu samą siebie wystawisz do wiatru. Gdy zrezygnujesz. Odpuścisz.


I rób. Idź do przodu. Każdego dnia. Nie słuchaj głosów mówiących, że się nie nadajesz. Że jesteś niewystarczająca. Że za późno. Że za trudno. Że nie zasługujesz. Te głosy pojawiają się, bo zmiana życia, aktywności wymaga wysiłku. A wygodniej jest go nie podejmować.


Ale to Ty masz ostateczne zdanie. To Ty decydujesz o sobie. To Ty tworzysz swoje życie. Od Ciebie zależy, jakie ono będzie.


Zatem niech to będzie ten rok. Ten rok, w którym podejmiesz decyzję i zrealizujesz wszystkie swoje zamiary. Krok po kroku. Nie wszystko razem. Powoli, ale do przodu. Z planem. Z wizją.


Nie z nową sobą. To nie NOWA JA ma się narodzić. Żadna lepsza wersja Ciebie. To masz być ciągle Ty. Rozkwitła dzięki swojej cierpliwości, dzięki swojej konsekwencji, dzięki swojej wizji, dzięki swoim doświadczeniom. Ciągle ta sama Ty. Piękna i pełna Mocy.



22 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page