Aby stanąć w swojej prawdzie, trzeba się najpierw zatrzymać. Poobserwować swoje emocje. Reakcje. Znaleźć ich przyczynę. Przejrzeć się w lustrze swoich czynów, myśli, uczuć. Podotykać tego.
Zaakceptować swoją jasną stronę i ciemną stronę. Przytulić swój cień.
Dlaczego o tym piszę? A no dlatego, że mam to wpływ na nasz dobrostan. Udawanie przed samym sobą, że nie ma się już nic, co wymaga pracy, nie prowadzi do niczego dobrego. Całe życie to ciągła praca nad sobą. Bez końca. To nie jest tak, że po dziesięciu latach medytowania osiąga się świętość. I nie jest tak, że od zapalania kadzideł człowiek robi się bardziej uduchowiony. I nie jest tak, że od losowania kart afirmacyjnych stajemy się lepsi. To nie w tych sytuacjach następuje wzrost.
Wzrost następuje, gdy zauważamy swoją niedoskonałość... I się nie złościmy na nią. Wtedy wzrastamy, gdy potrafimy zrozumieć swoje słabości i je utulić. Nie, to nie ma nic wspólnego z aprobatą. Zauważenie, utulenie siebie w słabości, danie sobie prawa do potknięcia... I podniesienie się po nim. Wyciągnięcie wniosków. I większa uwazność następnym razem...
Popularne hasło mówiace o tym, że jest się "najlepszą wersją siebie", zakłada, że jest też ta "gorsza i najgorsza wersja". I że ich nie chcemy zaakceptować. Wypieranie, że potrafimy być niemili, leniwi, niesłowni etc., nie prowadzi do niczego dobrego. Nie wpływa korzystnie na nasz dobrostan. Przywdzianie maski "najlepszej wersji siebie" nie sprawia, że stajemy się lepsi. Wręcz przeciwnie, powoduje obłudę, fałsz. Prowadzi do tego, że sami przed sobą ukrywamy te przestrzenie, które domagają się naprawy.
Nie jest łatwo stanąć w swojej prawdzie. Przyznać, że w którymś momencie się odpuściło... Nie jest łatwo powiedzieć głośno, że na coś się nie godzimy.
Łatwiej jest poszukać wymówki, dlaczego nie zrobiło tego, o co wołała dusza. Łatwiej jest machnąć ręką na coś, by pozostać w gronie ludzi, którzy akceptują to, na co się nie godzisz.
Może to przychodzi z wiekiem. Z doświadczeniem. Ale gdy zrobi się coś zgodzie ze sobą, świat nabiera więcej sensu.
A poczucie, że świat zyskał sens dzięki naszym wyborom, zdecydowanie wpływa na nasz dobrostan.
Kommentare